Kto lubi popełniać błędy? Nikt! Ani tych życiowych, ani zawodowych. Za nie, co gorsza, odpowiadamy przed szefem, zarządem lub ryzykujemy zyskiem własnej firmy, tym bardziej rośnie więc presja odpowiedzialności i strachu przed porażką.
Od razu przychodzi mi do głowy typowy scenariusz z pracy: ktoś nawalił, projekt niegotowy, termin niedotrzymany, błędne informacje więc i błędne analizy, wnioski, decyzje – w konsekwencji niezadowolony klient, spadek sprzedaży, przegrany przetarg. Ktoś „dał ciała” i boi się przyznać. Liczy, że to się nie wyda albo że sprawa rozejdzie się po zespole. Szef szuka winnych/winnego, następuje zmowa milczenia w grupie, ostatecznie dostaje się wszystkim po kolei a kończy się na klasycznym „blaming game”. Kwas i fatalna atmosfera w zespole. Czego to nas uczy? NICZEGO!
Czy tego, że błędów nie powinno się popełniać? No jasne – w idealnym scenariuszu. Ale tak się nie stanie. Gdy pracujesz z ludźmi musisz pamiętać, że istnieje pewien niezbywalny czynnik – czynnik ludzki!
Mój szef (Country Manager) mówił do nas: Dare to try, learn, ask, fail, make mistakes and don’t feel offended. It’s ok to make mistakes” (próbuj, ucz się, pytaj, błądź, rób błędy I nie czuj się urażony. To normalne popełniać błędy).
Wtedy, jakieś 7 lat temu, nie wierzyłam mu. Myślałam, że to tylko korporacyjna gadka, którą przekonuje 250 menadżerów, zarządzających wówczas miliardowym budżetem firmy na runku UK, by pozwolić nam lepiej się poczuć za sterami tego biznesu. Ja chciałam mieć wyniki i najlepsze KPI ‘e, więc błędów postanowiłam unikać.
W tym samym czasie miałam w pracy doświadczonego kolegę, który stał się moim mentorem biznesowym. Zawdzięczałam mu nie tylko wsparcie teoretyczne i praktyczne, rozwój kariery, ale też – mogę śmiało powiedzieć – rozwój osobisty. To on polecił mi książkę, która ukształtowała moje podejście do życia, pracy i biznesu („Think and grow rich” Napoleon Hill). Nauczył mnie wysokich standardów w pracy i oczekiwania wysokich standardów od samej siebie. To pomagało. Mówił: ucz się na błędach innych. Nie popełnisz swoich. Chłonęłam to jak gąbka. Działało. Przez chwilę, przez kilka lat. Pozwoliło być wśród tzw. top-u. Odnosić sukcesy. Wtedy w mojej głowie, tak to widziałam. Pewnie teraz wszyscy krzyknęlibyśmy: dziewczyno to był zgubny perfekcjonizm! Tak…, ale do młodej menadżerki 100 osobowego zespołu to nie docierało.
Dzisiaj wiem, że w tamtym czasie pomimo odniesionych sukcesów, popełniłam masę błędów i nie biczuję się za nie. Ale tego właśnie PRZYZWOLENIA NA BŁĘDY wtedy się nie nauczyłam. Musiało upłynąć kilka lat, żebym zrozumiała na własnej skórze (a właściwie doświadczeniu w zarządzaniu i przewodzeniu ludźmi), że błędów nie da się uniknąć i im bardziej się ich boje tym bardziej jestem tym strachem sparaliżowana. A strach zabija kreatywność.
Sama dążąc do perfekcjonizmu i unikając błędów, pośrednio nie pozwalałam na nie swoim pracownikom. A przecież przykład idzie z góry. Pracując w szybkim tempie (a takie towarzyszyło mi przez ostatnie 10 lat w branży sprzedażowej) szybkie i odważne decyzje są kluczowe. Choć czasem błędne: zły priorytet, zaniżony budżet, błędy w rekrutacji, awansowanie pracownika, który po miesiącu odchodzi do konkurencji… dużo tego było w moim dorobku.
Pracując w szybkim tempie (a takie towarzyszyło mi przez ostatnie 10 lat w branży sprzedażowej) szybkie i odważne decyzje są kluczowe. Choć czasem błędne: zły priorytet, zaniżony budżet, błędy w rekrutacji, awansowanie pracownika, który po miesiącu odchodzi do konkurencji… dużo tego było w
moim dorobku.
Umiem być wdzięczna, za wparcie i mentoring, który był mi w tamtym czasie niezwykle potrzebny. W moim przekonaniu zarówno mój mentor, jak i mój country menager mieli niesamowite podejście do biznesu, do ludzi, byli charyzmatycznymi liderami i praca z nimi pomogła mi stać się lepszym
menagerem i świadomym liderem by dzielić się z Wami dziś moimi przemyśleniami. Gdyby szef zespołu w naszym typowym scenariuszu we wstępie powiedział: ok, jako zespół popełniliśmy błąd, jak możemy to naprawić i przed czym nas to uchroni w przyszłości? Od razu spuszcza powietrze z balonika pt. „stres”, „presja”, „mój błąd” na rzecz myślenia: i co dalej? jesteśmy zespołem, wygrywamy razem to i przegrywamy razem. Wtedy rozwiązania, wnioski i kreatywne podejście mają szanse zaistnieć.
Dzisiaj myślę, że musimy popełniać błędy właśnie po to, aby być w stanie ujawnić swoją osobowość, odwagę i dojrzałość. Zaryzykować i umieć przełknąć ewentualną porażkę. I jako liderzy i jako zespoły.
Popełnianie błędów jest wpisane w naszą rolę. Co więcej, przyznawanie się do błędów uważam za jedną z ważnych KOMPETENCJI LIDERA. Pozwólmy mylić się, upaść, popełniać błędy swoim współpracownikom i zespołom. Próby i zmiany są dobre, bo pozwalają nam się rozwijać.
Nie jesteś pewien swojej decyzji? Musisz spróbować, żeby się przekonać.
Najbardziej wartościowe jest to, czego uczymy się na własnych błędach, nie czyiś, bo mamy wówczas do tego stosunek emocjonalny. Uczymy się o biznesie, o innych ludziach, O NAS SAMYCH.
Jeśli wierzysz w ludzi, pozwól im popełniać błędy. Jeśli wierzysz w siebie, daj sobie przyzwolenie na popełnianie błędów i złych decyzji. Z czasem Ci się to opłaci.
Jeśli nie jesteś pewny czy sesja coachingowa jest dla Ciebie? Pamiętaj, że możesz skorzystać z darmowej 15-30 minutowej sesji online. Szczegóły dot. sesji online w zakładce oferta.